(Zwrotka 1: Ambro Fiszoski)
Czarny bat piekie艂 w rapie
Robi臋 cuda z materia艂em
Bo gdy kamie艅 jak meduza na Versace
Wszystko pronto,鈥卍zwoni鈥匨aciek
Ziom zaspa艂em, na鈥厀ie艣 wr贸ci艂 Radek
No wi臋c jad臋 po鈥卻a艂at臋 z typem niczym Aleksander, topatacze
Co ci臋 to boli? nie mo偶esz si臋 dopierdoli膰
Bo wszystko co sobie roisz, to obok prawdy nie stoi
To obok chuja nie stoi, bo to jest pizda na d艂oni
Gangster, ale si臋 boi, po nocy nie wchodzi pomi臋dzy bloki
Bo kolorowy, 艂atwiejsz膮 zdobycz stanowi
Takie s膮 fakty
(Zwrotka 2: Baron)
Wlatuj臋 tutaj jak ptak na szyby
Oni wlatuj膮 jak ptaki na szyby
Ju偶 lepiej napierdala od nich Siri
Wida膰 ich z dala, s膮 zakuci w dyby
To stylu autentyk, don’t be silly
Chcieli mnie skre艣li膰, pomylili si臋
Totalnie 艣lepi jak oczy Temidy
I karmi ich twoje cierpienie jak nigdy
By艂em dzieciakiem, co siedzia艂 jak dizzy
Po k膮tach, nie mia艂 tych autorytet贸w
Wi臋c nie dziw si臋 teraz, 偶e na twoje zdanie
Si臋 odla膰 mog臋, bo nie widz臋 przeszk贸d
I zapracowa艂em na to co posiadam
Wiem doskonale co to ci臋偶ka praca
Wi臋c daruj sobie te kazania, bo robi臋 co kocham
Skurwysynu to sama prawda
Nie pytaj nawet kiedy odpoczn臋
Jad臋 do studia, tworzymy bomb臋
To nie jest comeback, nie zawiod臋
O moich ludziach nie zapomn臋
Wida膰 po mnie linienie
Pisz臋 po nocy te linie nie winie
I brzydz臋 si臋 k艂amstwa, zawsz臋 gdy widz臋 je
Gdyby nie rap to pewnie nie by艂o by mnie
Jo艂, by艂em na tych pojebanych saksach w UK
艁adowa艂em moc tak jak Hadouken
Pojebany g艂os nad uchem m贸wi do mnie co艣
Jakbym mia艂 papug臋, nie jestem trupem
Ja mam swoj膮 grup臋, tak gramy tu sztuk臋
Wje偶d偶amy z hukiem, tak robimy w klubie sza艂
Wiesz o czym m贸wi臋