(Intro: instrumental)
(Verse)
Ca艂y czas szlocham, ca艂y czas w k艂opotach
Staram si臋 o prawd臋, a to wszystko chuja warte
Ca艂y czas szlocham, ca艂y czas w k艂opotach
Staram si臋 o prawd臋, a to wszystko chuja warte
Ca艂y czas ton臋, ca艂y czas w ogonie
Gram rol臋 nadan膮 nie艣wiadomie
Ca艂y czas szlocham, ca艂y czas p艂acz臋
Walka o pokarm w polskim teatrze
Ca艂y czas na horyzoncie obowi膮zki
Cz艂owieku no we藕偶e zr贸b co艣 dla ludzko艣ci
Za wiele ju偶 zdzia艂a艂em, za wiele ju偶 zrobi艂em
Na obecn膮 chwil臋 pozostawiam wszystko w tyle
Ca艂y czas do przodu, ja wrzucam sz贸sty bieg
Nabawi艂em si臋 ju偶 rog贸w, teraz pozosta艂 czek
Czek bez pokrycia i cyrograf podpisany
Globalna wioska pe艂na zgnicia, na Chrystusa rany
Pies pogrzebany w ludziach le偶y
Tych co na dole i tych na szczycie wie偶y
Siemano! Tu m贸wi adwokat diab艂a
Gdzie艣 w szufladach zapodzia艂a si臋 prawda
Co ci powie kap艂an przenaj艣wi臋tszej wioski
Kl臋kaj, kl臋kaj i nabierz w ryja hostii
Chleb hipokryt贸w, chleb globalnego 艂adu
Kt贸ry doprowadza moralno艣膰 do rozk艂adu
We藕 mnie kto艣 poratuj, kurwa, halo!
Co si臋 z wami sta艂o, mow臋 odebra艂o
Tym co kiedy艣, kiedy艣, kiedy艣 krzycze膰 chcieli
Teraz zapomnieli, 偶e ozorem mogli mieli膰