Nagły Atak Spawacza – Blee

(Zwrotka 1)
(Kaczmi)
Historia miłości i niskiej godności
Nie graj teraz, chuju, w te jebane kości
Tylko słuchaj, bo historia to ciekawa
Ich życiem była wyłącznie zabawa
(Kaczor)
Ona i on – nieważne ich imiona
Każdy sam wyboru dokona
Czy robili dobrze, czy robili źle
Zaczynam już mówić zatem posłuchajcie
(Fazi)
Miłość ich była strasznie szalona
Rozjebana nieźle zakrapiana
Ona i on wciąż byli na kacu
Nie szczędzili się jeździli do lasu
(Kamień)
Chlać tak z całej epy
Gdy on sobie wypił był prawie ślepy
(Fazi)
Autobus na przystanku staje
Oni wsiadają autobus jedzie dalej
(Kaczor)
Stoją niepewnie, noga przy nodze
Za chwile chlanie zemści się srodze
I rzygnął na końcu na maxa
(Kaczmi)
Jakieś jedzenie okropna laksa
Wiara wymiękła na bok się odsuwa
A ona do niеgo się przysuwa
I mówi
(Fazi)
Uwielbiam gdy to robisz
Kiedy mą cipkę tym napoisz
(Kamień)
I gorąco zaczyna ją lizać
Resztki rzygowin kończą wypływać
A ona zlizujе wszystko dokładnie
Czyści językiem gdzie tylko popadnie
Sutki jej sterczą Boże już nie może
(Kaczor)
A on zatapia palec w jej małym otworze
I wierci nim wierci we wszystkie strony
Wyjmuje brązowy i ssie jak szalony
(Kaczmi)
Zaczyna ją ruchać bardzo wulgarnie
Ona ma okres jest bardzo fatalnie
Krew jej strumieniem ścieka z otwora
Już prawie doszła ścisnęła go za wora
(Kamień)
I to już koniec pełna extaza
Nie mogę sprzed oczu tego wymazać
Rzygowiny krew i pełno spermy
(Kaczor)
To było rżnięcie wy głupie ofermy
Wyszli z autobusu bardzo roześmiani
Bardzo szczęśliwi i bardzo pijani
Poszli do domu, drzwi odkluczyli
No i co w środku zobaczyli?
(Fazi)
Swoje największe skarby ujrzeli
Podbiegli do nich do ciuchów przypięli
I znów podniecenie nowe poczuli
Ona i on – dwóch młodych żuli
(Kaczmi)
Teraz Wam powiem co oni zbierali
Wcale na to kasy nie wydawali
(Kamień)
Gdyż ich hobby było trochę niecodzienne
Strasznie obleśne i mało przyjemne
(Kaczmi)
On zbierał podpaski dobrze zakrwawione
Czasem też moczem doprawione
A oprócz tego tampony używane
Z dużym wysiłkiem z kibli odławiane
(Fazi)
Dla niej natomiast największą świętością
Były prezole razem z zawartością
Hodowała także małe złote rybki
Które uwielbiała wkładać do cipki
(Kamień)
I co wy na to ludzie powiecie?
Dziwne wynalazki łażą po świecie
(Kaczor)
Ona i on nie byli jaroszami
Żywili się dziwnie – różnymi robalami
Za nie w końcu płacić nie trzeba
(Kaczmi)
Nie jadają warzyw nie jadają chleba
Główna potrawa to larwy smażone
Swojej skórki żywcem pozbawione
(Kaczor)
Uwielbiają także zdechłe zwierzęta
I jedzą je nie tylko od święta
Im większy smród tym lepiej się czują
(Fazi)
A żarcia sobie wcale nie żałują
Największym przysmakiem jest mięso z mendami
Lubią, gdy im łażą pomiędzy zębami
(Kamień)
Czasem robią deser ze zdechłych owoców
Z dodatkiem smarków ze swoich nosów
(Kaczor)
Myślę, że nie muszę nic więcej dodawać
To chyba wszystko co chciałem Wam przekazać
(Kaczmi)
Cholernie mi niedobrze, gdy o nich mówię
Najchętniej bym sięgnął zaraz po spluwę
(Fazi)
Sam domyśl się co było by dalej
My już kończymy idziemy zalać pałę

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content