Psychotrop – Rezydent

(Zwrotka 1)
Za horyzontem nie ma nic ju偶 zosta艂a tylko pozoga ej
Zgas艂o s艂o艅ce wiec budze w sobie potwora ej
艁owy nocne zaczynam bo kocham polowac ej
呕ywoty koncze nawet nie mamy o czym dyskutowac ej

Kiedy to robie czuje ze zyje bo to kocham robic (nah)
Groby wykopie i was zabije lece jak Mila jovovitch (nah)
Cia艂a gnij膮 a larwy sie wija ja nie pamietam nawet kiedy to sie zacze艂o
Niech krew moja pija i jesli przezyja beda mogli zobaczyc me dzielo
Lucyfer juz nawet ze mna nie gada
No bo sprzed nosa sprzatnalem mu awans
Jak kiedys myslales ze rzadzi na dole
No to juz niekatualna sprawa
Jego panowania koniec nastal
Donosi mi dusze ktore pochlaniam
A ze duzo wpierdalam
Noo to juz ledwo wyrabia

Pradawne zaklecia szeptane w rytm mojej muzyki
Zasypiaja do niej strzygi i sie podpalaja mnisi
Wydziaram Ci moja ksywe krucyfiksem
We krwi twojej matki
Sk艂adam w ofierze b贸stwa
Chce sie nimi karmic

G艂owe meduzy dzierze niczym kratos
Niose piesni zwyciestwa moim siostra i braciom
Wszyscy niewierni w jednej chwili g艂owy trac膮
Padaj przede mna dziwko jestem jedynym w艂adc膮

(Refren)
Widzialem brzydkie zwloki , srednie zwloki, piekne zwloki
Widzialem kazde

Mam na g艂owie rogi tak jak loki
Widzia艂em prawde
Pociagaja mnie zwloki
No bo zyciem gardze
Wchodze Ci do g艂owy
I gwa艂ce wyobraznie

Dodaj komentarz

Tw贸j adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola s膮 oznaczone *