艢redni wzrost i uroda blada jak p艂贸tno
Uciek艂a z domu, zosta艂a prostytutk膮
Kiedy patrzy艂a w lustro zas艂ania艂a twarz r臋k膮
Opiekowa艂 si臋 ni膮 alfons – jej kochanek i mentor
Nie by艂o lekko, klienci mieli zachcianki
Czas wysysa艂 偶ycie z niej powoli jak wampir
Chcia艂a zwia膰 do Anglii, pami臋ta tamt膮 noc
Jej mentor pi臋艣ci膮 roztrzaska艂 jej nos
Mia艂a do艣膰. Smutny los, kt贸rego艣 razu
Klient czeka艂 na ni膮 w wynaj臋tym gara偶u
W 艣rodku panowa艂 zaduch i osobliwe porno
Ginekologiczne 艂贸偶ko wy艂o偶one foli膮
Jest spoko, widzia艂a ju偶 rzeczy bardziej zryte
On by艂 dla niej mi艂y, w 艣rednim wieku, ubra艂 kitel
“Mo偶e si臋 napijesz? Mam tonic i gin.”
I nawet nie wiedzia艂a kiedy urwa艂 jej si臋 film
Prawie nic nie zapami臋ta艂a z tej nocy
Pami臋ta lekarsk膮 mask臋 i jego niebieskie oczy
Co艣 musia艂o j膮 zamroczy膰 jakby kto艣 j膮 na膰pa艂
Pami臋ta bia艂e 艣wiat艂a, skalpel, strzykawka
Dziwna za膰ma, ledwo wsta艂a z 艂贸偶ka
Nie mog艂a prosto usta膰 jakby pok贸j si臋 hu艣ta艂
Mia艂a Sahar臋 w ustach – to kac si臋 odzywa
Oparta o krzes艂o rzyga艂a na dywan
Bywa, potem spa艂a jak trup do wieczora
W pozycji embrionalnej, bardzo brzuch j膮 bola艂
Czu艂a, 偶e b臋dzie chora, wygl膮da艂a na chor膮
Przez dwa tygodnie ma艂y pok贸j s艂u偶y艂 jako OIOM
Spa艂a sporo cho膰 wymiotowa艂a cz臋sto
Gyros, kebaby na wynos, sztuczne mi臋so
Kochanek i mentor dobrze o ni膮 zadba艂
Zmienia艂 jej po艣ciel i pilnowa艂 by jad艂a
Nie wychodzi艂a za dnia, mia艂a sztywny zakaz
On trzyma艂 j膮 za r臋k臋 kiedy zaczyna艂a p艂aka膰
Nawet kupi艂 jej kwiata, zdziwi艂a si臋 bardzo
Bo na og贸艂 traktowa艂 swoje dziwki z pogard膮
Kiedy艣 przyszed艂 z lekark膮 – stara, blada baba
Przeprowadzi艂a na niej szereg dziwnych bada艅
Zacz臋艂a jej wk艂ada膰 jaki艣 przyrz膮d w pochw臋
Po czym doda艂a zimno – “P艂贸d zdrowo ro艣nie.”
“O m贸j Bo偶e, ja na prawd臋 nie rozumiem
Przecie偶 zawsze pilnowa艂am 偶eby klient mia艂 gum臋
Mo偶e je usun臋? Lekarzy znam wielu
Nie pozwol臋 偶eby dziecko przysz艂o na 艣wiat w burdelu.”
“Nic nie r贸b” – powiedzia艂 do niej wprost
Usiad艂 obok na 艂贸偶ku, delikatnie 艣ciszy艂 g艂os
“Na 艣wiecie czai si臋 z艂o i jest niebezpiecznie
Zaopiekuj臋 si臋 Tob膮 i Twoim dzieckiem.”
To by艂o pi臋kne i chyba co艣 w niej p臋k艂o
Inne dziwki nie mia艂y wst臋pu na jej pi臋tro
Piek艂o j膮 w kroczu lecz tygodnie mija艂y
Jej kochanek dawa艂 jej dziwne zastrzyki z witamin
My艣la艂a nad imionami le偶膮c w 艂贸偶ku
M贸wi艂a czu艂e s艂owa dotykaj膮c si臋 po brzuszku
Jad艂a mi臋so z rusztu i unika艂a 艣wiate艂
Telewizor by艂 jedynym kontaktem ze 艣wiatem
Jak wiele matek mia艂a brzuch nad臋ty
By艂 na prawd臋 spory jak na okres trzech miesi臋cy
Z piersi wyp艂ywa艂a lepka ciecz, takie niby
Jasno偶贸艂te mleko o zapachu zgni艂ej ryby
Dawali jej zastrzyki, wci膮偶 karmili mi臋sem
Lekarka na badania przychodzi艂a coraz cz臋艣ciej
Czu艂a si臋 jak wi臋zie艅 ale to dla jej dobra
Przecie偶 nie chodzi艂a g艂odna i by艂 plan by si臋 pobra膰
W jedn膮 noc od 艣rodka zacz臋艂o j膮 k艂u膰
B贸l promieniowa艂 od macicy do p艂uc
Wn臋trzem n贸g sp艂ywa艂a ciep艂a 偶贸艂膰
A jej cia艂em szarpn膮艂 nienaturalny skurcz
“To chyba ju偶!” – zacz臋艂a w panice krzycze膰
Pierwszy raz tak bardzo ba艂a si臋 o czyje艣 偶ycie
Alfons przybieg艂 tak jak umia艂 najpr臋dzej
I bez 偶adnego s艂owa wzi膮艂 ci臋偶arn膮 na r臋ce
“Dlaczego musz臋 cierpie膰? Jed藕my do szpitala.”
Ale on jakby by艂 g艂uchy, zacz膮艂 otwiera膰 gara偶
“Czekaj chwil臋, zaraz, dlaczego mnie tu niesiesz?”
Sykn膮艂 do niej ostro, 偶e ma spokojnie le偶e膰
W blasku setek 艣wieczek sta艂a ju偶 dw贸jka ludzi
Kt贸re艣 z nich od razu w艂o偶y艂o jej knebel do buzi
Alfons delikatnie zrzuci艂 j膮 na 艂贸偶ko i zwi膮za艂
M贸wi膮c 偶eby robi艂a to co jej ka偶膮 jak rozkaz
Jego kompan usiad艂 obok niej ubrany jak lekarz
Kiedy rozchyli艂 jej nogi co艣 zacz臋艂o z niej wycieka膰
Nawet lekko si臋 u艣miecha艂 ca艂y czas kl臋cz膮c na kocu
Nie mog艂a przypomnie膰 sobie sk膮d zna b艂臋kit jego oczu
Z boku sta艂a druga posta膰 na czarno ubrana
Jakie艣 dziwne symbole widnia艂y na wszystkich 艣cianach
Lekarz zamar艂 w bezruchu, poniewa偶 na jego twarz
Sikn臋艂a z wn臋trza kobiety brunatna, cuchn膮ca ma藕
Krzyki i p艂acz t艂umi艂 domowej roboty knebel
Dziewczyn膮 rzuca艂y skurcze jakby wychodzi艂a z siebie
“Nie becz.” – rzuci艂 alfons trzymaj膮c mocno ci臋偶arn膮
A kolejna porcja sok贸w trysn臋艂a na prze艣cierad艂o
Ubrana na czarno posta膰 to stara lekarka
Czyta艂a na g艂os wersety spisane na 偶贸艂tych kartkach
Dziewczyna si臋 dar艂a lecz nie by艂o nic s艂ycha膰
Poza modlitw膮 recytowan膮 w pradawnych j臋zykach
“G艂臋boko oddychaj, przyj, we藕 si臋 do kupy
Zaraz b臋dzie po wszystkim tylko musisz si臋 skupi膰.”
Lekarz m贸wi spokojnie wk艂adaj膮c w ni膮 swoje palce
A dziewczyna czu艂a b贸l narastaj膮cy jeszcze bardziej
“Mamy pe艂ne rozwarcie.”, mimo, 偶e bardzo bola艂o
To par艂a z ca艂ych si艂 napr臋偶aj膮c ca艂e cia艂o
Wok贸艂 panowa艂 chaos lecz nie przestawa艂a prze膰
I w ca艂ym gara偶u nagle rozleg艂 si臋 nieludzki skrzek
Zgas艂o kilka 艣wiec jakby nagle wiatr zawia艂
Alfons widz膮c dziecko w jednej chwili pu艣ci艂 pawia
Lekarka nie przestawa艂a czyta膰 modlitwy na g艂os
Lekarz wzi膮艂 na r臋ce tw贸r, m贸wi膮c: “Jeste艣 naszym zbawc膮.”
Dziewczynie uda艂o si臋 spojrze膰 na jej potomka
Od razu jak si臋 podnios艂a z艂apali wzrokowy kontakt
“O m贸j Bo偶e! Jak to wygl膮da?! Co to za potw贸r?!
Jakim cudem takie co艣 wyros艂o we mnie, w 艣rodku?!”
Po noworodku sp艂ywa艂y krople ektoplazmy
J臋zyk jakby ogon szczura zwisa艂 z jego paszczy
Zamiast ko艅czyn mia艂 macki, zamiast d艂oni szczypce
Jakby ucho z sier艣ci膮 wyrasta艂o nad jego policzkiem
“Jest takie 艣liczne.” – lekarz go pog艂aska艂
“Dzi艣 przyszed艂 na 艣wiat nasz wybawiciel, zbawca.”
Uni贸s艂 go do 艣wiat艂a, reszcie kaza艂 kl臋ka膰
Jak pawian z “Kr贸la Lwa” trzymaj膮c Simb臋 na r臋kach
M艂oda matka zgi臋ta w p贸艂 bole艣nie j臋czy
By艂a ju偶 zbyt s艂aba 偶eby wyrwa膰 si臋 z uwi臋zi
“Wierz mi.” – m贸wi lekarka. “Nie b臋dzie bole膰.”
Maluj膮c na nad臋tym brzuchu przedziwne symbole
“Spokojnie sobie pole偶, to nie potrwa ju偶 d艂ugo.”
Dziewczyna nie czu艂a nawet jak dosta艂a zastrzyk w udo
Zrobi艂o jej si臋 sucho w ustach i 艣wiat zwolni艂
Nie mia艂a ju偶 si艂 偶eby toczy膰 z tym wojny
Ucich艂y mod艂y, 艣wiat艂a te偶 powoli gasn膮
Walczy艂a ze sob膮 jak mog艂a 偶eby tylko nie zasn膮膰
“To nie jest wasza w艂asno艣膰! Oddajcie moje dziecko!”
Lecz jej mi臋艣nie sparali偶owa艂o koj膮ce ciep艂o
Ju偶 jej nie piek艂o w kroczu, przesta艂a p艂aka膰
Jej d艂onie zastyg艂y niczym li艣cie wi臋dn膮cego kwiata
Zanim zesz艂a z tego 艣wiata uchwyci艂a jeden moment
Skrzek kt贸ry wyda艂 z siebie jej potomek
(Tekst – Rap Genius Polska)