S艂o艅 – Wylinka

(Refren)
Jestem jak sztorm, najwi臋ksza z powietrznych tr膮b
, najgorsza z kl膮tw
Bagnet na bro艅, niewierni id膮 na stos, zmieniam dzi艣 sk贸r臋 jak w膮偶
Zmieniam dzi艣 sk贸r臋 jak w膮偶, zmieniam dzi艣 sk贸r臋 jak w膮偶
Zmieniam dzi艣 sk贸r臋 jak w膮偶, zmieniam dzi艣 sk贸r臋

(Zwrotka 1)
Wiem jak to jest by膰 sp艂ukanym i w 偶yciowej dupie, w robocie jeba膰 dla kogo艣
Nikt mi si臋 kurwa nie pyta艂, co my艣l臋 i czuj臋, byle harowa膰 jak robot
W sercu samotno艣膰 rozla艂a si臋 niczym smo艂a, wszystko sczernia艂o tak jak m贸j nastr贸j
Dobrze, 偶e nie mia艂em dost臋pu do Glock’a, bo czu艂em si臋 jak Michael Douglas w Upadku
Tyra艂em jak w贸艂, robota w Glasgow, nosiciel karton贸w
I mimo, 偶e zacz膮艂em zarabia膰 hajs, to nigdy nie czu艂em si臋 tam jak w domu
Bez naci膮ganego patosu, bez tanich bredni, bez farmazon贸w
O ma艂y w艂os zaj膮艂em 艣mietnik i dobrze pami臋tam kto wtedy mi pom贸g艂
To w d偶ungli z b械tonu codzienno艣膰, ka偶dy ma w chuju kim jeste艣
呕yci械 nam sprzedaje wpierdol i mo偶e to sygna艂, 偶eby wytrze藕wie膰
Nie chc臋 ci prawi膰 mora艂贸w, nie b臋d臋 jak mama ci臋 ci膮gn膮膰 za r臋k臋
Nazwa艂em ten utw贸r “Wylinka”, bo zmieniam sk贸r臋 dzi艣 tak jak w臋偶e
Zostawiam serce na bitach, mieszanka rapera i kardiochirurga
Je艣li nie le偶y ci moja nawijka, jako艣 to znios臋,
wi臋c pa艂o wykurwiaj
Mam tak偶e w sobie co艣 z g艂upca, gafy pope艂niam kole偶ko jak ka偶dy
Mam w CV tak du偶o b艂臋d贸w, 偶e m贸g艂bym dzi艣 pi膰 korektor na flaszki
Moje katharsis to polubi膰 siebie i zabi膰 dawne rozterki
Up贸r to silnik Husqvarny, szarpi臋 rozrusznik, by si臋 rozkr臋ci膰
Mam te偶 problemy, czasami siada mi system i te偶 mam do艣膰
Zostawiam s艂abo艣ci za sob膮, zaczynam linie膰 jak w膮偶

(Refren)
Jestem jak sztorm, najwi臋ksza z powietrznych tr膮b, najgorsza z kl膮tw
Bagnet na bro艅, niewierni id膮 na stos, zmieniam dzi艣 sk贸r臋 jak w膮偶
Zmieniam dzi艣 sk贸r臋 jak w膮偶, zmieniam dzi艣 sk贸r臋 jak w膮偶
Zmieniam dzi艣 sk贸r臋 jak w膮偶, zmieniam dzi艣 sk贸r臋

(Zwrotka 2)
Raper贸w ci膮gnie do proszk贸w, ja chc臋 mie膰 zasrany spok贸j
Nie ma ju偶 膰pania w tygodniu, a po w贸d臋 si臋gam tak dwa razy w roku
Nie chcia艂em bra膰 psychotrop贸w, co rusz to flaszka i zatkany nos ziom
Jak my艣lisz kto z tob膮 zostanie, gdy przestaniesz stawia膰 szampana i koks, wow
Mia艂em ju偶 do艣膰 i je艣li te偶 to odczuwasz to id藕 na terapi臋
Uzale偶nienia, psychiatryk, nie znam nikogo kto wygra艂 z melan偶em
Czu艂em si臋 kurwa fatalnie, na 艂贸偶ku wi艂em si臋, poc膮c po nocach
艢rodki nasenne i stany l臋kowe k艂uj膮 jak 偶膮d艂o skorpiona
Czas to pochowa膰, zostawi膰 daleko w tyle t膮 zgni艂膮 pow艂ok臋

Filtry na Insta nie zatuszuj膮 twych 艂ez p艂yn膮cych spod powiek
Xanaxy wycisz膮 tw贸j problem, a kryszta艂 poprawi ci nastr贸j

Rz臋zisz jak zatarty silnik, ledwo pracuj膮c ostatkiem synaps贸w
Niech si臋 odjebi膮 ode mnie, mam dosy膰 problem贸w tych 膰pun贸w
Nie ja ci kaza艂em codziennie katowa膰 kichaw臋 na um贸r
W chuju mam twoje problemy, skupiam si臋 kurwa na swoich
Gdzie byli ci wszyscy koledzy, kiedy nie mog艂em stan膮膰 na nogi
Ju偶 dosy膰 mam bzdur, chuj mnie obchodzi co gada szemrany prorok
Najlepsze co w 偶yciu mi wysz艂o, to zaprzyja藕nienie si臋 ze samym sob膮
Chcia艂em si臋 odci膮膰 od syfu, tabula rasa, zamykam rozdzia艂
Twarze ex kumpli w pami臋ci blakn膮 jak daty na starych nagrobkach

Dodaj komentarz

Tw贸j adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola s膮 oznaczone *