Krvavy – Co czu艂a艣 Kochana III (Pio艂unowe)

(Zwrotka 1)
Morza szum, ptactwa 艣piew
Nagie cia艂o po艣r贸d drzew
To krew- 偶ywica, bia艂e lice
W czerni kory- szubienica
Na rozdro偶u dla w臋drowc贸w, kt贸rych
Szlak zawieruszy艂 po艣r贸d burzy
Drogowskaz, mo偶e ostrze偶enie, pytasz
Odpowie Ci tylko pio艂unowa cisza
Zag艂uszana przez malutkie skrzyde艂ka
Ciem , co obsiad艂y pie艅 by spija膰 krew
Moczy膰 cia艂a w rozterkach, tych
O kt贸rych 艣wiat ju偶 nie pami臋ta
艢mier膰 jest konsekwencj膮 偶ycia
Wi臋c przyzwyczaj si臋 do my艣li
呕e zawi艣niesz na ga艂臋zi 艣r贸d li艣ci
Tak jak inni ju偶 zawi艣li

(Zwrotka 2)
Sadz臋 drzewa, z kt贸rych rosn膮 szubienice
Piekielna ironia, by zasiane 偶ycie
Obradza艂o w 艣mier膰, bo skr臋cone korzenie
Poprzez gorzk膮 ziemi臋 ch艂on臋艂y cierpienie
Owocem drzewa 艣mierci s膮 konopne p臋tle
Zawieszone w czasie i przestrzeni na przyn臋t臋
Drzewo jest cierpliwe, a gdy 艣wiat si臋 skuje lodem
To paradoksalnie op艂ynie jeszcze g臋stszym plonem
Wiem, 偶e te偶 widzia艂e艣 po艣r贸d mgie艂 bia艂ego wosku
Monument jak 艣wi膮tynie, gdzie padali do st贸p
Wyznawcy jej uroku ukrytego po艣r贸d znacze艅
Kt贸re si臋 zanosz膮 p艂aczem pomordowanych marze艅

(Break)
Zgnijesz jako owoc
Drzew pio艂unowych

(Zwrotka 3)
Pr贸偶no szuka膰 呕ercy albo cho膰by jego 艣piewu
Przy olchowym brzegu wyrywa si臋 j臋zyki
Darmo wznosi膰 krzyki, gdy zalewa kalafonia
Milcz, bo wrony wydziobi膮 z g艂owy twoje s艂owa
I zlec膮 si臋 motyle, nocne jak ta ciemno艣膰
Tu 偶ycie jest jak B贸g, wzywany nadaremno
Teraz wiesz dlaczego ka偶da jedna zmierzchnica
Przywdziewa trupi膮 g艂贸wk臋 na swoje oblicza
Inni pal膮 mosty, ja ich nawet nie buduj臋
Wci膮偶 si臋 gubi臋 po艣r贸d prz臋se艂 zespolonych z trumien
Sztuka b艂膮dzenia opanowana do perfekcji
Oblec膮 mnie 膰my i wrony podczas sekcji zw艂ok

Dodaj komentarz

Tw贸j adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola s膮 oznaczone *